sobota, 8 lutego 2014

1. Ucieczka i początek przygody !

Jak zawsze przemierzałam dość długie korytarze by dojść do jadalni. Po wczorajszym balu zaspałam, było już cholernie późno a dziś miała do nas przybyć nowa ochrona. Chciałam z nowym szefem ochroniarzy być w dobrych kontaktach tak jak ze starym. To dawało mi duże korzyści przy ucieczkach, ochrona zawsze mnie kryła. Ciekawa jestem kogo tym razem wynajął mój ojciec. Rozumiem, że od niedawna ludzie zaczęli czyhać na nasze życia. Ale żeby w środku roku wynajmować dodatkową połowę ochrony?! Coś mi tu nie grało. Gdy weszłam do jadali okazało się, że rodzinka już zjadła. Podeszłam do jednej z moich ulubionych kucharek.
- Ohayo! - przywitałam się ze wszystkimi kucharkami i pokojówkami które były w pomieszczeniu.
- Ohayo, siadaj zjedz rosołek...- odparła kucharka. Nie miałam jednak czasu, musiałam szybko porozmawiać z tatą.
- Później Buniu, teraz zrobię sobie kanapkę i pójdę do taty - uśmiechnęłam się smarując dżemem chleb.
- Pan ma jakiś oficjalnych gości w swoim gabinecie. Więc powinnaś się lepiej ubrać, skoro chcesz iść do gabinetu - spojrzałam na swój wygląd. Krótkie szorty, luźna fioletowa bluzka na ramiączkach. Tak miała rację ten strój nie pasował wielkiej spadkobierczyni. Boże jak ja czasem nie lubię tego wyrazu. Kiedy go używam wszystko staje się łatwe, a ja nie lubię iść na łatwiznę. Wolę przy trudnościach spodziewać się ciekawych przygód, z których zawsze wyniosę jakąś naukę. W powrocie do swojego pokoju zjadłam kanapkę. Mój pokój był drugi z największych. Największa była sala balowa, gdzie jak wskazuje nazwa były urządzane przyjęcia. Podeszłam do mojej garderoby. Po prawej stronie miałam spodnie i spódniczki. Po lewej bluzki, na środku stała półka z butami a na samym końcu w tyle, całą ścianę zajmowały balowe suknie. Złapałam za turkusową sukienkę.
- Nie, nie - przeglądałam dalej suknie. - Ta jest idealna! - krzyknęłam z zachwytem widząc piękną białą sukienkę. Dostałam ją od mamy wczoraj na urodzinach. Szybko się w nią przebrałam i ubrałam białe pantofelki.
- Teraz mogę iść - uśmiechnęłam się, widząc swoje odbicie w lustrze. Przemierzałam dość długie korytarze na trzecim piętrze. Korytarz do gabinetu taty był wypełniony naszymi rodzinnymi portretami. A przy samych drzwiach wisiał po prawej stronie mój portret kiedy używałam magi, a po lewej kiedy byłam w sukni balowej... Była koloru jednak różu, jak dobrze pamiętam to były to moje piętnaste urodziny.  Już chciałam popchać wielkie drzwi gdy poczułam na swoim ramieniu delikatną dłoń. Szybko się odwróciłam.
- Mamo? - spojrzałam na rodzicielkę.
- Nie wchodź tam teraz - pociągnęła mnie z powrotem na początek korytarza. Już wiedziałam gdzie mnie prowadzi. Do jej ulubionego miejsca. Otworzyła wielkie drzwi balkonowe i wyszłyśmy na balkon. Nie był zbyt wielki, ale też nie był mały. W jednym z kątów stał fortepian na którym w lato siadałam i grałam. Obok mały stoliczek dla czwórki osób. Podeszłam do barierki, widok był niesamowity.  Widać było całą naszą ziemię, po niej las aż w końcu zamek i arenę w Crocus. Na naszej ziemi rosły wiśnie które we wiosnę kwitnęły i sprawiały, że ten balkon stawał się piękniejszy. Tak, to było właśnie mojej mamy ulubione miejsce. Miejsce na chwilę ciszy.
- Siadaj - wskazała mi miejsce. Grzecznie podniosłam sukienkę lekko i usiadłam. Moja mama od zawsze była wielką damą i dlatego przy niej musiałam zachowywać maniery.
- Więc? Dlaczego nie miałam wchodzić do gabinetu? - od razu zapytałam o co mi chodzi. Bez żadnego obwijania w bawełnę "ładna pogoda" itp.
- U taty jest rodzina królewska - usiadła naprzeciw mnie.
- Akira jest u nas? - zapytałam z uśmiechem. Akira był księciem całego państwa, którego w razie niebezpieczeństwa miałam chronić. Był ode mnie rok starszy i znałam go od dziecka.To znaczy znałam od dziecka, ale przyjaźnić zaczęliśmy się dopiero po roku odkąd poznałam Kyoko. Za to Kyo-chan poznała go dopiero rok po zamieszkaniu u nas.
- Tak. I o tym chciałam z tobą porozmawiać. Rodziny królewska twierdzi, że dobrze by było połączyć nasze rodziny - to była cudowna wiadomość.
- To wspaniale, nareszcie będę z Akirą rodziną - klasnęłam w dłonie z zachwytu.
- Chcą połączyć nasze rodziny poprzez wasz ślub - moja mina zrzedła... Nie chciałam wychodzić za mąż za Akirę... Oczywiście nie w tym sensie! Mogę spokojnie powiedzieć, że był przystojny, męski i uroczy. Jednak znaliśmy się od dziecka. Nie widzę sensu by zmieniać naszych relacji. W końcu nie chcę zaraz brać ślubu i mieć u nogi kulę. Nie w tym sensie oczywiście. Po prostu wiem, że jako królowa miałabym wiele obowiązków, a ja chciałam poznać świat! Mieć wspaniałe przygody, zakochać się!
- Ale ja nie chcę - szepnęłam patrząc na krajobraz.
- Wiem o tym. I dlatego tata próbuje przekonać króla - ucieszyła mnie ta wiadomość.
- Asuna!! - usłyszałam głos z korytarza. Wstałam i podeszłam do drzwi balkonu.  I właśnie w tej samej chwili wpadł na mnie brązowo-włosy dość umięśniony chłopak.
- Akira?! - krzyknęłam gdy upadliśmy a jego twarz wylądowała prosto na...na moich PIERSIACH DO CHOLERY!! Szybko zawstydzona odepchnęłam go. Rękoma zakryłam piersi.
- O co chodzi?! - spytałam zdenerwowana odwracając się plecami do całego czerwonego chłopaka.
- No bo Kyoko chce mnie zabić...- ta wiadomość mną rozbawiła. Zawsze gdy robił coś źle i Kyo-chan się na niego gniewała przybiegał do mnie z płaczem.
- Co tym razem zrobiłeś? - podał mi rękę abym mogła wstać. Dopiero teraz zrozumiałam, że przez cały czas siedziałam na podłodze. Skorzystałam z jego pomocy, gdy poniosłam się poczułam na plecach wzrok matki. Grzecznie otrzepałam sukienkę z kurzu. Jednak ubranie po boku się rozdarło.
- Opowiesz mi co tym razem narobiłeś po drodze bo przez ciebie muszę się przebrać - jak na rozkaz poczekał z wyjaśnieniami, aż przekroczyliśmy drzwi balkonowe.
- No bo Kyoko  myśli, że ja ... ją podglądałem - gdy to usłyszałam normalnie płakać mi się chciało ze śmiechu!
- Podglądałeś Kyo-chan? Na głowę upadłeś czy prosisz się o śmierć! Haha - spojrzałam na niego i żali mi się zrobiło tego biednego chłopaka.
- To nie tak... - usłyszałam jak mówi przez zęby. Jego twarz przybrała wyraz złości.
- A jak? - zapytałam już całkiem spokojnie.
- Nie mogę powiedzieć. - zamiast spojrzeć na mnie najzwyczajniej zwrócił wzrok na podłogę.
- Dobrze jeśli nie chcesz powiedzieć to nie mów. Ale pomogę ci z Kyo-chan o to się nie musisz martwić - czułam że coś ukrywa przede mną. Jednak skoro nie chce mówić nie będę go zmuszała. Resztę pięciominutowej drogi do mojego pokoju przeszliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy do pomieszczenia zielonooki usiadł grzecznie na łóżku, a ja poszłam do garderoby. Ubrałam krótkie dżinsowe spodenki, vansy i biało-różową bluzkę na ramiączkach dość luźną. Moje różowe włosy związałam w dość długiego warkocza po prawej stronie.
- I jak może być?  - spytałam się chłopaka.
- Pewnie wyglądasz w tym bardziej jak ty - uśmiechnął się.
- No wiesz co - nadmuchałam policzki, zawsze słyszałam od każdego prócz Kyo-chan i jego, że powinnam nosić suknie. Ale oni lubili mnie taką jaka jestem naprawdę.
- Ja będę już szedł. Do zobaczenia księżniczko - nie lubiłam jak toś mnie tak nazywał, ale on mówił to tak słodko, że miał specjalne pozwolenie od dziecka. Gdy opuścił mój pokój po paru minutach przyszedł mój tata.
- Asuna - byłam akurat w części swojego pokoju z książkami magicznymi. Więc usiadł naprzeciw mojego biurka, które było tak zawalone książkami, że ledwo widać było moje różowe włosy.
- Tak? - zapytałam nie odrywając się od lektury.
- Przepraszam cię. Nie udało mi się przekonać króla - zamknęłam księgę. Wstałam i spojrzałam w okno znajdujące się za mną. Widok był piękniejszy niż z balkonu mamy. Widziałam całe miasto Croucs i nasze wiśnie.
- Co teraz? Ja nie chcę wychodzić za mąż - szepnęłam ledwo wstrzymując łzy.
- Zrób to co umiesz najlepiej - nie rozumiałam słów ojca.- Wymkniesz się dziś w nocy a ja powiem, że gdy dowiedziałaś o ślubie uciekłaś. Dołączysz sobie razem z Kyoko do gildii, a gdy cały pomysł króla zniknie. Będziesz mogła tutaj wrócić, oczywiście dostaniesz od nas pomoc finansową - z płaczem wtuliłam się w tatę. Muszę ich wszystkich opuścić. To prawda chciałam to zrobić później, ale nie w takiej sytuacji, że będę musiała się ukrywać przed królem.
- Ale armia królewska będzie mnie szukać - nikomu jeszcze nie udało się uciec przed armią królewską.
- Będziesz musiała mieć nowe papiery, nowe imię i nazwisko, najlepiej by było gdybyś zmieniła kolor włosów. Jednak do niczego nie będę cię zmuszał. Sama podejmiesz decyzję, wyjdziesz za mąż albo uciekniesz i będziesz się ukrywać - nie musiałam decydować. Od razu wiedziałam jaką decyzję podjąć.
- Tato przepraszam, ale chciałabym uciec - widziałam że na jego twarzy zagościł uśmiech.
- A tak właściwie to gdzie jest Kiro? - dopiero teraz przypomniałam sobie o przyjacielu.
- Jest z Rinem ! - zapewne mój mały braciszek wykończył mojego przyjaciela zabawami. Szybko wybiegłam z pokoju. Gdy dotarłam do pokoju młodszego braciszka, zobaczyłam jak Kiro siedzi uwięziony w więzieniu z klocków. Gdy to zobaczyłam wybuchłam śmiechem.
- Co tak się śmiejesz?! Wypuść mnie! - krzyczał mój towarzysz.
- Mały chłopiec pokonał mojego smoczego ochroniarza! - leżałam na podłodze i płakałam ze śmiechu. Niespodziewanie do pokoju wbiegł jakiś czarno-włosy chłopak z mieczem w dłoni. Szybko się podniosłam i jednym gestem ręki uwięziłam obcego mężczyznę, w kuli ognia.
- Co do cholery?! - usłyszałam jego głos. Jednym kopnięciem uwolniłam Kiro. Smok natychmiast wbił się w powietrze.
- Kim jesteś? - zapytałam z dołu. Mój brat chował się za mną,
- Jestem Hisato Mongure, pracuję tutaj jako ochroniarz - no tak! Zapomniałam o całej tej sprawie z nową ochroną, jednak czy mogę mu zaufać?
- Kiro leć po generała Hiro - towarzysz wyleciał przez okno. A ja ze spokojem usiadłam sobie na łóżku rodzeństwa.
- Siostrzyczko mogę się bawić? - poczochrałam jego czuprynę.
- Oczywiście - spojrzałam na obcego mężczyznę zabójczym wzrokiem.
- Ej to nie fer. Ja ci się przedstawiłem teraz ty bandyto powiedz kim jesteś! - zdziwiona zmierzyłam go wzrokiem. Czy on naprawdę nie wiedział kim jestem?
- Hahaha!! - złapałam się za brzuch. On był zbyt głupi aby móc być złoczyńcą. Powoli gasiłam płomienie.Gdy tylko to uczyniłam, on przybrał pozę do walki.
- Jestem Asuna Miko - gdy tylko to powiedziałam natychmiast schował miecz i skłonił mi się spuszczając głowę.
- Bardzo przepraszam ja nie wiedziałem - no cóż mu się dziwić? Byłam ubrana jak normalna dziewczyna, a on pewnie spodziewał się mnie ubranej jak księżniczka. 
- Dobra nie gniewam się, tylko wstawaj - posłusznie wstał.
- A więc panienko Miko. Nazywam się Hisato Mongure i od dziś jestem twoim osobistym ochroniarzem - gdy to usłyszałam natychmiast płakałam ze śmiechu. W tej samej chwili przyleciał Kiro z generałem.
- O co chodzi Asuna-sama? - opanowałam się.
- O to że on ma być moim ochroniarzem czy to jakiś żart? -
- Nie ależ skąd. Około godzinny temu dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie jest panienka w niebezpieczeństwie i król wybrał  Hisato-kuna na twojego osobistego ochroniarza - ja w niebezpieczeństwie? Boże jaki dziś przepiękny dzień.Nie chcąc więcej wnikać pożegnałam się. Jednak słyszałam jak ten chłopak idzie za mną.
- Jak długo zamierzasz mnie śledzić?! - krzyknęłam gdy nie udolnie próbował się schować.
- Mam obowiązek cię pilnowania, i chronienia więc nie moja wina! - już miałam go dosyć.
- Idę do Kyoko więc jestem bezpieczna! Nie opuszczę domu o to się nie martw! - wykrzyczałam to i pobiegłam w stronę pokoju mojej przyjaciółki. Muszę się komuś wygadać i wszystko przemyśleć w ciszy. A tylko z Kyoko udawało mi się tak robić...

***

Pomimo że dopiero dochodziło południe a ja byłam niesamowicie zmęczona po wczorajszym maratonie filmowym (Oczywiście musiał wypożyczywszy, tylko horrory ;-;), ten wredny gad wpadł do mojego pokoju i zrobił zamieszania o byle co... Zresztą jak zwykle. Przyłożyłam poduszkę do twarzy, mając nadzieje, że się odczepi.
- KYOKO !! Mam nadzieje że zdajesz sobie sprawę że dochodzi już 12, a ty ani nie ubrana, ani nawet śniadanie nie zjadłaś a już nie wspomnę o porannej toalecie. Każdy wie, że w ludzkim organizmie w noc tworzą się toksyny, które ....
- Już wstaję !!- krzyknęłam. A jednak poduszka mi nie pomogła.
- No dziękuję !- rzucił z sarkazmem, będąc już przy drzwiach.- Mam dziś prywatną wizytę, jedzenie chyba jest w lodówce, pamiętaj aby posprzątać w domi i...
- Wynocha !- rzuciłam w niego poduszką. Nie, jednak jest przydatna.
- Idę! Nie chodź w piżamie, i pamiętaj ko...
- Tak, też cię kocham, ale jeśli teraz nie wyjdziesz to ci przywalę.- powiedziałam wskazując szafę.
Co trzeba zrobić w tym domu aby mieć odrobinę prywatności !? Po chwili usłyszałam zatrzaśnięcie drzwi. Niby spokój ale znowu to uczucie pustki. Westchnęłam głośno, po czym zaczęłam grzebać w ciasnej, przez ubrania szafie. Wyrzucałam te, które były poplamione, rozdarte- kiedyś zabiję Namidę - i nawet znalazłam ciuchy, które były na mnie za małe. Wszystko zaczęło się walić po podłodze; nawet tworzyło taką małą kupkę artystyczną. Spojrzałam na pusta szafę. To mogło oznaczać tylko jedno. Musiałam otworzyć drugą szafę. Sęk w tym, że Aki upchał tam moje sukienki. Ale dziś i tak była niedziela, więc nic do stracenia nie miałam. Otworzyłam szafę i zobaczyłam tylko 6 sukienek na szafie. Muszę zapamiętać, aby pozamieniać szafy, ta była ogromna a tylko 6 sukienek ! Przepatrzałam sukienki, większość była balowa, lecz zobaczyłam nowiutką, skromną biało-niebieską sukienkę. Szybko wyskoczyłam z mojej piżamy w myszki miki i włożyłam sukienkę. Była nowiutka, więc jeszcze czuć było zapach nowości. Po włożeniu i zapięciu guziczków, podbiegłam do lustra w łazience. Dookoła sukienki na dole leciała biała koronkowa wstążka, tak samo jak pod biustem, tylko jeszcze miała małą kokardkę.Od bioder była poszerzana, tak więc jak się obracałam tworzyło to całkiem niezły widok. Wróciłam do pokoju, no bo jednak  bielizna by się do tego przydała. Potem znowu poczłapałam do łazienki i tak ją zdjęłam. Następnie obejrzałam swoje odbicie w lustrze w samej bieliźnie. Za dużo ciastek. Kiedy już miałam sięgnąć po sukienkę, nagle drzwi od łazienki otworzyły się z trzaskiem w nich stanął Akira. Chwilę trwało zanim się zorientował że jestem w bieliźnie. Pewnie znowu szukał Aki'ego. Jak na złość zawsze go znajdywał w łazience.
- Ostatnie słowo?- spytałam, przemieniając się gotowa do walki.
Zabiję go. NIE ! Najpierw się nim pobawię, potem przerobie go na mielone, ale głowę zostawię nieruszoną. Akurat się złożyło, że tamtego lata piłka mi się zgubiła. Szczęśliwy zbieg okoliczności. Niestety, zboczeniec już wiedział co go czeka i jeszcze zanim zaczęłam się przemieniać. Szybko, nawet nie się nie odwracając biegł ile sił w nogach. Dogoniłabym go. Ale teraz pewnie leci się schronić do Asu. Przez ułamek sekundy miałam wrażenie, że się popłakał. Może mi się przywidziało? Ale wracając, skoro leci do Asuny, oznacza to, że później prawdopodobnie do mnie wpadnie. Westchnęłam ponownie. Ubrałam się w dresy i ciut za duży czarny podkoszulek, uczesałam się i czekało mnie najgorsze zadanie na świecie. Poszłam po gumowe rękawiczki, odkurzacz, ściereczkę i specjalny płyn. Dobra, teraz mogę iść posprzątać pokój. Zaczęłam od zamienienia moich szaf. Dokładnie poskładałam i poukładałam ubrania, sukienki włożyłam do mniejszej szafy. I nareszcie widziałam dywan (zapomniałam nawet że tam był o.O) Następnie ubrania, które były już do niczego (dzięki Namida) włożyłam do wielkiego worka, a następnie wyniosłam go przed drzwi. Dobra ! To teraz wystarczy poodkurzać, wytrzeć kurze i będzie gotowe!! Po 30 minutach, w moim pokoju lśniło. Ale ja sama byłam cała brudna. Zmęczona poczłapałam do łazienki i stanęłam jak wryta. Prysznic...czy wanna? Bez większego rozmysłu rozebrałam się- najpierw się rozglądnęłam po domu, czy przypadkiem nie ma Akiry- i napuściłam wody do wanny. Dodałam soli i olejku, więc teraz wystarczyło czekać. Po kąpieli ubrana w szlafrok poszłam otworzyć drzwi.
- Cześć Asu, wejdź.- powiedziałam już idąc z powrotem do łazienki.
- Ohayo. Kyo-chan mam problem. - westchnęła siadając na jednym z beżowych foteli ( XDDD)Ubrana usiadłam na przeciw Asu. Już chciałam zadać pytanie co się stało, jednak gdy tylko otworzyłam usta z jej oczu poleciały łzy.Zachowując pytania dla siebie po prostu przytuliłam ją. Chciałam by wypłakała się i wszystko mi na spokojnie powiedziała.
- Już..cichutko..wszystko będzie dobrze... - szeptałam nie wiedząc co jest powodem jej płaczu. Jednak te słowa pomagały i po paru minutach Asu przestała płakać. Siedziała z głową spuszczoną w dół.
- Kyoko król chce żebym poślubiła Akirę... - po tych słowach puściłam ja i spojrzałam jej w oczy.
- Ale że nasz Akira !? Ten co mnie dziś podglądał!? A właśnie co do tego...
- Chciałaś go dziś za to zabić i jak zawsze przyszedł do mnie - uśmiechnęła się. I tu miała rację to było śmieszne wspomnienie.- Mój tata nie dał rady przekonać rodziny królewskiej do zmienienia decyzji. Więc postanowiliśmy że opuszczę rezydencję dopóki cała sprawa nie zniknie.
Przez chwilę patrzyłam na nią osłupiała. Czy Asuna przed chwilą mi nie powiedziała, ze mamy uciekać !?
- Ale że...co?- mój słynny dafuck.
- No czyli...- nie dokończyła
- ASUNA !! Mogłaś mi to wcześniej powiedzieć! Mogę chociaż wiedzieć co teraz będzie? -
- Ja opuszczam rezydencję. Dostanę jakieś lewe papiery i ucieknę aż ta cała afera się nie uspokoi...
Tym razem przegięła.Uderzyłam w stolik do kawy, przez co o mało co nie rozlałam herbaty.
- Chciałaś powiedzieć: "uciekamy"- powiedziałam naciskając na ostatnie słowo.
Spojrzała na mnie, jakby nie rozumiała co do niej powiedziałam. Już miała coś powiedzieć, kiedy już ciągnęłam ją do swojego pokoju. Wyciągnęłam największa walizkę i 2 spore torby i spytałam:
- Walizka, czy torby? W walizce mniej rzeczy się zmieści, ale torby są bardziej kłopotliwe..więc?
- Walizka!- odparła szybko. Ciekawe czy wgl. się nad tym zastanowiła ?
Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie. W końcu odparłam, z całych sił próbując nie płakać:
- Akki jest w pracy...nawet nie będę miała okazji się z nim pożegnać- dobrze że stałam do niej tyłem pakując rzeczy. W najlepszym razie wyglądałam jak 7 nieszczęść.- Idź do siebie i zacznij się pakować. -
- Dobrze. Jeszcze tylko poinformuję tatę aby przygotował ci papiery. A Kyoko ... dziękuję - wybiegła z domu.

***

Pierwsze co miałam w głowie to poinformować tatę. Przebiegłam wszystkie korytarze, a kiedy stanęłam przed drzwiami jak zawsze ze spokojem zapukałam.
- Asuna jesteś już spakowana? - zapytał z uśmiechem widząc mnie.
- Nie za chwilę pójdę tylko tato czy mógłbyś przygotować papiery dla -
- Dla Kyoko - przerwał mi. Jak on mnie dobrze zna.
- Tak. -
- Nie muszę wszystko jest gotowe. Jednak twój wyjazd musi pozostać między nami, a z tego co słyszałem rodzina królewska przed tym że uciekniesz dała ci prywatnego ochroniarza. - aaa całkiem zapomniałam o tym półgłupku.
- To nie problem zamknę go w kuli i po sprawie, wcale nie jest taki potężny jak ci się wydaje - podeszłam do biurka taty i wzięłam z niego jedno czerwone jabłko.
- Dobrze to idź się spakować za dwie godziny ma cię tu nie być. A zapomniałbym proszę - podał mi teczkę z naszymi lewymi dokumentami. Dodatkowo podał mi dość duży worek z pieniędzmi. Gdy otworzyłam go zauważyłam, że jest tam z około 500,000,000 klejnotów.
- Tato to za dużo - jednak ojciec tylko uśmiechnął się. No cóż on też był dość uparty i nie chcą się kłócić i marnować czasu wzięłam obie rzeczy i pożegnałam się z ojcem.
- Dbaj o siebie i często pisz -
- Tak oczywiście - pocałowałam go w policzek i pobiegłam do swojego pokoju. Z jednej szafy wyciągnęłam dwie wielkie walizki. Do jednej spakowałam bluzki, spodenki i spódniczki. Do drugiej bieliznę, i postanowiłam zabrać jedną z moich sukni balowych. Podeszłam do wieszaków i powoli wybierałam sukienkę. Spakowałam moją niebieską sukienkę z różową kokardką. Nigdy jej nie miałam ubranej więc teraz będzie przydatna. Zauważyłam że spakowałam dwie walizki, a jednak zapomniałam o butach. Szybko wyciągnęłam jakąś  torbę i spakowałam brązowe kozaki, dwie pary vansów, parę pantofelków i parę baletek. To było by wszystko. Aaa!! Szybko pobiegła do łazienki i zaczęłam pakować różne kosmetyki. Na moje szczęście spakowana kosmetyczka wcisnęła się do mojej torby z butami.
- Kiro! - zawołałam przez okno.
- Asu nie krzycz. - smok wleciał do mojego pokoju.
- Pomożesz mi - uśmiechnęłam się złowieszczo. Przyjaciel to zauważył i zaczął się cofać.
- Asuna nie rób nic głupiego - ostrzegł mnie. Ja wzięłam torbę do ręki i założyłam mu.
- Asu to jest ciężkie!! - marudził.
- Nie narzekaj ja mam dwie walizki, a ty masz tylko torbę z butami. - spojrzałam na zegar. Miałam jeszcze godzinę. Weszłam do łazienki i nalałam gorącej wody. Wlałam parę olejków i już byłam w niebie. Po półgodzinie wyszłam okryta ręcznikiem. Podeszłam do garderoby i ubrałam czarne spodenki, szarą bluzkę i czarne tenisówki.  Poszłam jeszcze raz do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyciągnęłam z szafki zmieniacz kolorów który dawno temu dostałam od taty. Dzięki moim znajomością jeden magik przerobił mi go w taki sposób że mogła m zmienić swój kolor oczu i włosów.
- Zmiana - szepnęłam i momentalnie moje włosy zmieniły kolor na blond, a oczy na kolor zielony.  Teraz powinno już być dobrze. Spojrzałam na zegar, miałam pięć minut. Zgasiłam wszystkie światła, a poduszki ułożyłam na łóżku tak że wyglądało jakbym spała. Po cichu otworzyłam drzwi balkonowe.
- Kiro -szepnełam i smok z zarzuconą torbą zleciał w dół. Zobaczyłam Kyoko jak siedziała już gotowa na Namidzie. Złapałam się poręczy wyrzuciłam moje torby i wyskoczyłam.
- To co idziemy? - szepnęłam do przyjaciółki siadając na wilkora.
- Pewnie - obie się uśmiechnęłyśmy., mimo że w naszych oczach był widoczny smutek.  Kiro usiadł jak zawsze na moim ramieniu i usnął, a my szybko opuściłyśmy rezydencję. Chcemy dołączyć teraz do gildii.